Rozdział jedenasty (fragmenty)
Ursus, czyli… Wiatr i warkot silnika
(…) Nie mieliśmy zupełnie pomysłu jak się do tego zabrać. Postanowiliśmy najpierw pojechać na miejsce i obejrzeć sobie budynek, na którym widniała tabliczka: „Ośrodek noclegowy dla osób bezdomnych i zagrożonych wykluczeniem społecznym”. Ośrodek mieścił się w jednej z hal wybudowanych prawie sto lat temu Zakładów Mechanicznych „Ursus”. Było to typowe pomieszczenie fabryczne, które teraz, dla potrzeb ośrodka, sztucznie poprzedzielano na pokoje za pomocą gipsowych ścianek. W ten sposób powstał korytarz i spore sale – osobno męskie, a osobno damskie – wypełnione solidnymi piętrowymi łóżkami. Obecny na miejscu pracownik ośrodka, zwany panem Romanem, nie chciał z nami gadać. Bo jak inaczej zrozumieć to, że powiedział nam, że on po prostu w ogóle nie wie, o co nam chodzi.
– No chcieliśmy wiedzieć, czemu ten ośrodek taki wyludniony? W innych miejsc brak, a tu?
– A co? Panowie z policji? Czy z jakiejś instytucji kontrolnej? – spytał zaczepnie. Łypał przy tym na nas spod krzaczastych brwi i gładził się po brodzie, która sięgała mu niemal do piersi.
– No nie… – odpowiedzieliśmy niepewnie i przez chwilę wahaliśmy się, czy mówić, czy nie mówić, ale… wreszcie zdecydowaliśmy się przyznać, że przyszliśmy na zaproszenie samego szefa fundacji.
– To niech grubas sam tu zanocuje, jak taki mądry! – burknął pan Roman, a prychnął przy tym tak, że aż broda mu się uniosła. Powiedział też, iż setki razy mówił swojemu szefowi, że jak tu o tej porze roku zanocuje, to zrozumie. – Ale on mi na to, że nie może… No to jak nie może… To nikt z nim nie będzie gadał. Z panami też nie będę!
– A jak zanocujemy?
– Co? Jako wtyki prezesa?
– No mówił pan, że trzeba zanocować…
– Prezes niech zanocuje! – pan Roman burknął po raz kolejny i powiedział, że przenocować nie możemy, bo nie jesteśmy bezdomni. Zabrania regulamin, chyba że… Prezes napisze pismo. Ale on wtedy nie ręczy za naszych współmieszkańców. – Im różne rzeczy przychodzą do głowy i ja bym się bał wpuścić do noclegowni zwykłego człowieka, bo gdyby bezdomni dowiedzieli się, to kto wie…(…)
W granicach Warszawy: od 1977
Powierzchnia: 9,36 km2
Według miejskiego systemu informacji dzieli się na rejony:
- Gołąbki
- Szamoty
- Niedźwiadek
- Czechowice
- Skorosze.
A więcej tutaj o Ursusie…